Doniesienia o tym, że w przebiegu COVID-19 leczenie respiratorem może skończyć się uszkodzeniem płuc pojawiają się w internecie od początku pandemii. Wyjaśniamy, dlaczego terapia respiratorem musi się odbywać pod czujnym okiem anestezjologów i co się dzieje w płucach pacjenta chorego na COVID-19.

Respirator ratuje życie osób, które w sytuacji ciężkiej niewydolności oddechowej w przebiegu COVID-19 trafiają na szpitalne oddziały intensywnej terapii. Leczenie respiratorem pacjentów COVID-owych jest skomplikowane i niesie ze sobą szereg wyzwań dla personelu medycznego. Szczególnie lekarzy anestezjologów.

Zajęte chorobą płuca zapadają się

Przede wszystkim leczenie respiratorem szpitalnym w sytuacji ciężkiej niewydolności oddechowej ma niewiele wspólnego z fizjologią oddychania. Żeby respirator podał powietrze do płuc pacjenta i je tam utrzymał – ciśnienie mieszaniny oddechowej bywa kilkadziesiąt razy wyższe niż przewidziała to natura. Choć to konieczne, nie odbywa się bez konsekwencji.

Czytaj także: Oddech fizjologiczny a oddech wspomagany respiratorem

W przypadku, gdy płuca pacjenta są chore, znaczna ich część jest zajęta naciekiem. Część płuc zajęta procesem chorobowym zapada się. Co to oznacza? Zapadnięta część płuc staje się niedostępna dla wymiany gazowej. Nie można do niej podać powietrza. W wymianie gazowej bierze więc udział jedynie ta część płuc, która jest w miarę sprawna.

A to oznacza, że objętość chorych płuc dostępnych wentylacji jest mniejsza niż objętość płuc niedotkniętych procesem chorobowym. Innymi słowy, im bardziej zaawansowana choroba, tym mniejsza w płucach część powietrzna, do której można podać mieszaninę oddechową.  W takich okolicznościach bezpieczna wentylacja pacjenta bywa utrudniona.

Respirator może uszkadzać płuca, gdy do zmniejszającej się z powodu choroby ich objętości, podawana jest zbyt duża objętość powietrza. Dlatego tak ważne jest monitorowanie pacjenta i nadzór nad nim na oddziale.

Włóknienie płuc po COVID-19

Dodatkowo, w przebiegu COVID-19 może dochodzić również do uszkodzenia płuc przez samego wirusa. Na czym ono polega? Części płuc, które zmieniają się pod wpływem stanu zapalnego, mogą ulec procesowi włóknienia. Wówczas, po zwalczeniu choroby konstrukcja płuca się zmienia.

Powstająca tkanka włóknista nie pozwala częściom płuc spełniać swojej roli w wymianie gazowej: pobieraniu tlenu i  usuwaniu dwutlenku węgla. Poza tym zwłóknione części płuc stają się nierozciągliwe. To utrudnia pracę – kurczenie się i rozprężanie –  pozostałym częściom płuc.

Pacjenci u których nastąpił proces włóknienia płuc, są zagrożeni ciężkim kalectwem oddechowym. Przewlekła niewydolność oddechowa wiązać się może z koniecznością przewlekłego używania tlenu lub respiratora w warunkach domowych. Lekarze tego typu powikłań bardzo się obawiają. Nie wiadomo bowiem, ilu pacjentów będzie wymagało w przyszłości tlenoterapii lub wentylacji domowej po przechorowaniu COVID-19. Skala tego zjawiska nie jest jeszcze znana.

Co gorsze, włóknienie płuc może dotyczyć również tych pacjentów, którzy przeszli COVID-19 bezobjawowo.  Lekarze – przynajmniej na razie – nie bardzo potrafią ten proces kontrolować.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś do końca nasz artykuł. Jeżeli Cię zainteresował, to bądź na bieżąco i dołącz do grona obserwujących nasze profile społecznościowe. Obserwuj Facebook, Obserwuj Instagram.

Jeśli jesteś zainteresowany otrzymywaniem informacji o nowych publikacjach - zapisz się do naszego newslettera.