Nieinwazyjne leczenie respiratorem dzieci
Objawy hipowentylacji u dzieci nie są charakterystyczne i trudno je rozpoznać pojedynczo. Jeśli jednak razem występuje kilka z nich, być może jest to wskazanie do rozpoczęcia leczenia respiratorem. Włączenie do leczenia poprzedzają szczegółowe badania.
Niepokojące objawy
Po czym poznać, że dziecko ma problemy z oddychaniem? Jest kilka symptomów. Są to m.in.
- słaby płacz (u małego dziecka)
- nieprawidłowy oddech (szybki, płytki, nieregularny, wysilony)
- zmęczenie, niepokój, drażliwość
- trudności w koncentracji/problemy szkolne
- częste infekcje dróg oddechowych
- nieefektywny kaszel
- częste krztuszenie się śliną lub przy jedzeniu
- brak apetytu, spadek wagi ciała lub brak przybierania masy i wzrostu
- okresy bezdechów dłuższe niż 15-20 sekund w trakcie snu
- wybudzanie się w nocy, senność w dzień
- sinica języka, warg w czasie snu
- niepokojące sny
Objawy są mało charakterystyczne i szczególnie u małych dzieci trudno je rozpoznać. Podczas gdy mogą świadczyć o hipowentylacji, czyli stanie gdy w organizmie dziecka zalega dwutlenek węgla a tlenu jest zbyt mało.
– Dzieci wówczas w nocy się wybudzają, starsze skarżą na niepokojące, koszmarne sny. Dużo gorzej funkcjonują w ciągu dnia – tłumaczy dr Marcin Schiller z bydgoskiego Ośrodka Wentylacji Domowej.
Badania dziecka przed włączeniem do leczenia respiratorem w domu
Zanim dziecko zostanie objęte systemem domowego leczenia respiratorem, przechodzi szereg badań.
Diagnostyka obejmuje badania:
- wymiany gazowej
- siły mięśniowej
- zaburzeń oddychania w czasie snu.
Jeśli wyniki badań wskażą na konieczność zastosowania długoterminowej wentylacji u dzieci, dopiero wówczas zapada decyzja o tym, w jaki sposób powinna ona być prowadzona.
Respirator domowy może być lekarstwem
Hipowentylacja może być przesłanką do wdrożenia leczenia za pomocą respiratora.
– Leczenie respiratorem pomoże zlikwidować efekt hipowentylacji, a także poprawić wymianę gazową – tłumaczy dr Marcin Schiller.
Na czym polega leczenie respiratorem
Wentylacja polega na tym, że staramy się wygenerować oddech pacjenta, przykładając do jego dróg oddechowych powietrze pod wysokim ciśnieniem. Wymuszamy przepływ powietrza do płuc.
– To bardzo dalekie od fizjologii. Człowiek w ten sposób nie oddycha. Tak naprawdę nasze oddychanie polega na wytworzeniu przez mięśnie pewnego rodzaju podciśnienia i zassaniu do płuc powietrza z atmosfery, a nie forsowaniu przepływu przez przyłożenie dodatnich ciśnień – tłumaczy dr Marcin Schiller z Ośrodka Wentylacji Domowej w Bydgoszczy.
Kolokwialnie mówiąc, by respirator spełnił swoją funkcję, trzeba go „połączyć” z człowiekiem. Są na to dwa sposoby.
Tracheostomia lub maska
W leczeniu respiratorem powietrze do dróg oddechowych chorego można dostarczyć używając w tym celu maski i ustnika lub rurki tracheostomijnej. Prowadzenie wentylacji przez tracheostomię wymaga wykonania operacyjnego dostępu do dróg oddechowych. Ma to swoje konsekwencje.
– Szczególnie pierwszy rok życia dziecka jest bardzo ważny dla rozwoju mowy. A w przypadku zastosowania wentylacji przez tracheostomię pacjent nie będzie w stanie ćwiczyć mowy, słyszeć swojego głosu itp, W późniejszym czasie może to zaowocować problemami z rozwojem funkcji mowy, kontaktach z otoczeniem. Podaje się również, że może to wpływać na opóźnienie rozwoju intelektualnego dziecka – tłumaczy dr Schiller.
Wybór między maską a rurką tracheostomijną nie jest jednak dowolnym wyborem między dwiema alternatywami leczenia.
– Sposób prowadzenia leczenia respiratorem jest uzależniony od konkretnej, indywidualnej sytuacji klinicznej danego chorego – podkreśla dr Marcin Schiller z Ośrodka Wentylacji Domowej w Bydgoszczy. Tracheostomia nie zawsze jest konieczna i nie we wszystkich okolicznościach jest wskazana.
Gdy lekarze decydują o tym, by dziecko, szczególnie małe, leczyć nieinwazyjnie a nie przez rurkę tracheostomijną, lekarze mierzą się z kilkoma wyzwaniami. Widać to szczególnie na początku wdrażania terapii, gdy anestezjolog będzie dobierał parametry wentylacji i maskę.
Trudności – dobór maski do wentylacji
Wyzwania dotyczące wprowadzania długoterminowej wentylacji u małych dzieci dotyczą choćby konieczności zmierzenia się z trudnościami technicznymi, między innymi ograniczoną ilością sprzętu przeznaczonego do wentylacji nieinwazyjnej. Niekiedy powoduje to trudności w dobraniu odpowiedniego rozmiaru maski. W domowym leczeniu respiratorem na ogół używa się masek twarzowych, nosowych lub twarzowo-nosowych. Bez względu na typ maski, jej interfejs musi być jednak precyzyjnie dobrany.
– Wybiera się taki, który pozwoli szczelnie połączyć respirator z drogami oddechowymi pacjenta. A to, szczególnie u dzieci, nie jest proste – tłumaczył dr Marcin Schiller podczas seminarium poświęconego rdzeniowemu zanikowi mięśni, które odbyło się na początku lipca 2019 roku w podwarszawskim Józefowie.
– Niedostatki sprzętowe powodują, że czasami jesteśmy zmuszeni, by je kompensować nastawami respiratora – przyznaje dr Marcin Schiller.
Wyzwania dla bliskich i personelu medycznego
Wentylacja nieinwazyjna wymaga więcej nadzoru i uwagi ze strony personelu medycznego.
– W przypadku zaostrzeń pacjenci używający do wentylacji masek są oddechowo słabiej zabezpieczeni niż chorzy po tracheostomii. Czas na reakcję jest krótszy, a trzeba pamiętać, że pacjenci są w domach i przybycie odpowiednio wykwalifikowanej pomocy może być czasochłonne – wymienia wyzwania leczenia dzieci przez maskę dr Marcin Schiller z Ośrodka Wentylacji Domowej w Bydgoszczy.
Trudniejsze dla lekarza jest również ustawienie parametrów respiratora.
Z drugiej jednak strony wentylacja przez maskę wiąże się ze znacznym zwiększeniem komfortu życia dziecka. Daje mu możliwość niezaburzonego rozwoju ruchowego i psychicznego.
– Odpowiednio dobrane parametry wentylacji mogą zlikwidować brzuszny tor oddychania, a tym samym poprawić morfologię klatki piersiowej i wspomóc prawidłowy rozwój płuc – mówi dr Schiller, powołując się na doświadczenia bydgoskiej Wentylacji Domowej.
Wspomaganie oddychania dziecka przez maskę może wpływać również na poprawę przyrostu masy ciała, a u pacjentów którzy korzystali też z tlenoterapii często udaje się od tlenoterapii zupełnie odstąpić.
Respirator, maska, nawilżacz – jaki sprzęt dla dzieci
Respirator musi być przede wszystkim dostosowany do korzystania w domu. Musi go cechować niezawodność i prostota obsługi.
– Trzeba pamiętać, że będą go obsługiwały osoby, które nie mają wykształcenia medycznego – zaznacza dr Marcin Schiller. Respirator do użytku domowego musi być wyposażony w alarmy, które są proste do zinterpretowania i nie budzą żadnych wątpliwości.
Ponadto, respirator powinien być wyposażony w blokadę, która uniemożliwia przypadkową zmianę parametrów. Kluczowe jest również dodatkowe źródło zasilania. W razie awarii baterie powinny wystarczyć na co najmniej na 4 godziny pracy urządzenia.
– W rzeczywistości aktualnie respiratory mogą pracować od 6 do 8 godzin na baterii – tłumaczy Marcin Schiller.
Urządzenia, z których korzystają małe dzieci powinny mieć możliwość pracy na bardzo niewielkich objętościach oddechowych (nawet 50 mm), być szczelne i mieć bardzo czuły trigger.
Jeśli chodzi o maski, zaleca się, by do dziecka trafiały dwa zestawy.
– Długotrwałe korzystanie może powodować powstawanie odleżyn w obrębie skóry twarzy. Dobrze, żeby była alternatywa w postaci maski, która korzysta z innych punktów podparcia na twarzy dziecka – wyjaśnia lekarz.
Oba te sprzęty (maskę i respirator) trzeba ze sobą połączyć przy użyciu odpowiedniego układu rur. Istotny jest nawilżacz, który również ogrzewa podawane dziecku powietrze. – Optymalnie byłoby gdybyśmy mogli u małych pacjentów stosować rury z nawilżaczem wbudowanym w ich ścianie. Wprowadzanie wentylacji nieinwazyjnej powietrzem nienawilżonym i nieogrzanym może prowadzić u małego dziecka do hipotermii – ostrzegł dr Marcin Schiller.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś do końca nasz artykuł. Jeżeli Cię zainteresował, to bądź na bieżąco i dołącz do grona obserwujących nasze profile społecznościowe. Obserwuj Facebook, Obserwuj Instagram.