Maciej Paczuła: Kolejnym wyzwaniem jest nauka zawodu
Maciej Paczuła mieszka w Trzepowie, niedaleko Gdańska. Przed laty, jako nastolatek, został niemal całkowicie sparaliżowany. Dziś ma 28 lat. Całkiem niedawno zdał maturę. Teraz mierzy się z kolejnymi wyzwaniami.
Monika Rydlewska: Gdy rozmawialiśmy ostatnio, w 2020 roku, mówiłeś o nauce w liceum i pomyśle zdania matury w kategoriach wyzwania, celu do zrealizowania. Niedawno udało się ten cel osiągnąć. Jak wspominasz tę drogę?
Maciej Paczuła: Tę drogę wspominam zaskakująco dobrze. Były nieraz trudniejsze materiały, bardziej wymagające – ale udało się zaliczyć. Serdecznie polecam taką formę nauki, jaką ja obrałem dla sprawdzenia samego siebie. Dobrze wspominam ten czas. Czasem zdarzał się stres, ale to normalna rzecz.
Liceum zdalne
Monika Rydlewska: Może ten wywiad przeczytają osoby, które także chciałyby podjąć rękawicę i – tak jak Ty – wrócić do szkoły. Czy – z perspektywy czasu – jest się czego obawiać? Co chciałbyś im powiedzieć mając dzisiejsze doświadczenia?
Maciej Paczuła: Polecam tę formę nauki – czyli liceum zdalne. Szczególnie tym, którzy ze względu na wiek lub inne przeszkody, które nas napotykają w życiu, nie mają możliwości uczęszczać do szkoły stacjonarnie. To doskonała forma nauki. Każdego dnia jest coś innego! Nie ma nudy i można poznać nowe osoby o podobnych zainteresowaniach. Nie ma się czego obawiać. Edukacja zdalna daje ogromne możliwości rozwoju.
W swoim tempie
Monika Rydlewska: Opowiedz nieco o tym, czym Twoja szkoła różniła się od klasycznego modelu edukacji.
Maciej Paczuła: Moja szkoła „Dyplomus” wyróżniała się tym, że nie było tej presji czasowej. W każdym momencie mogłem wrócić, zacząć realizować temat, który był przypisany w danym dniu. Mogłem rozwiązywać w swoim tempie. To bardzo wygodne. Nie było odpytywania. Nie było wkuwania. Było zaś przyswajanie wiedzy w dogodny dla siebie sposób.
Matura napisana myszką sterowaną oddechem
Monika Rydlewska: Z jakich pomocy, udogodnień, usprawnień dla osób z niepełnosprawnością korzystałeś w toku nauki i przy przygotowywaniu się do matury.
Maciej Paczuła: Nie miałem żadnych udogodnień ani pomocy jako osoba niepełnosprawna. Wyłącznie wydłużony czas matury. Pisałem standardowe arkusze na komputerze. Wszystkie egzaminy byłem w stanie napisać myszką sterowaną oddechem. Każdą literę musiałem wpisać osobno. Było to wyzwanie dla mnie, ale ja lubię wyzwania!
Monika Rydlewska: Jak od technicznej strony przebiegały egzaminy maturalne? Jak udzielałeś odpowiedzi? Ile miałeś czasu? itp.
Maciej Paczuła: Egzaminy przebiegały w warunkach domowych. Na wszystkie egzaminy przyjeżdżała do domu komisja dwuosobowa, zarówno eksternistyczne jak i maturę. Miałem takie same egzaminy jak inni. Arkusze były tylko zeskanowane, abym mógł je otworzyć na komputerze. A odpowiedzi zapisywałem w programie Word. I w ten sposób udało mi się wszystko zdać. Miałem tylko pół godziny więcej niż wszyscy. Teraz, gdy przypomnę sobie te egzaminy, to uważam że to, niestety, zbyt mało czasu, za duża presja. Ale się udało!
Stres był… ale motywujący
Monika Rydlewska: Jakie emocje Ci towarzyszyły? Miałeś tremę czy byłeś pewien swojej wiedzy?
Maciej Paczuła: Pewnie, że towarzyszyły wielkie emocje. Nie wiedziałem jak to będzie wyglądać, ale po pierwszym egzaminie był tylko stres motywujący. Wszystko odbywało się w bardzo wygodny dla mnie sposób. I udało się bez korepetycji. Jako nieliczny, a może nawet jako jedyny w Polsce napisałem maturę ustami w tym roku. Było to dodatkowe utrudnienie. Ale już wszystko za mną.
Monika Rydlewska: Czy wynik jest dla Ciebie satysfakcjonujący?
Maciej Paczuła: Powiem szczerze, że nie spodziewałem się tak dobrych wyników. Jestem bardzo usatysfakcjonowany. Mam nadzieję, że otworzą mi one nowe furtki na świat i będę miał więcej możliwości w znalezieniu odpowiedniej pracy. To będzie dla mnie kolejne wyzwanie. Mi bardzo zależy na samodzielności!
Na horyzoncie nowe cele
Monika Rydlewska: Coś Ci przypomnę. Dwa lata temu, gdy zapytałam o Twoje plany na kolejny miesiąc, rok i dekadę, mówiłeś o zaliczaniu kolejnych egzaminów, turnusie rehabilitacyjnym, kupnie elektrycznego wózka sterowanego ustnikiem i przystosowanego dla Twoich potrzeb auta, podjęciu pracy. Mówiłeś, że marzysz o przyjaźni, kontaktach z ludźmi, miłości. Ile punktów z tej listy udało się zrealizować?
Maciej Paczuła: Egzaminy zaliczone wszystkie z bardzo dobrymi wynikami. Turnus rehabilitacyjny się odbył. I to nie jeden, a już niedługo kolejny. Udało też się spełnić moje marzenie o wózku sterowanym ustami. I to wszystko dzięki ludziom o dobrych sercach. Co do auta – to nie jest taka prosta sprawa. Najłatwiej by było zakupić przystosowany pojazd z rampą i podnośnikiem, ale obecnie nie stać mnie, aby sobie pozwolić na taką przyjemność. Fajnie byłoby pojechać do Gdańska, pozwiedzać i tak po prostu pojeździć po okolicy. W kwestii pracy to uczyniłem w tym kierunku pewne kroki. Mianowicie – w branży IT. Nie chcę wszystkiego zdradzać, aby nie zapeszyć. Zapraszam wszystkich do obserwowania mojej strony na Facebooku i profilu na Instagramie, pod nazwą „Życie z paraliżem”. Tam będę informował o przebiegu sytuacji i postępach.
Monika Rydlewska: Matura otwiera przed Tobą wiele możliwości. Czy rysują się na horyzoncie kolejne cele ku którym będziesz zmierzał?
Maciej Paczuła: Kolejnym wyzwaniem jest nauka zawodu testera IT. Sporo jest do nauczenia się. Chce to robić profesjonalnie, aby mieć własny dochód, żeby odciążyć moich rodziców. Mam nadzieję, że uda mi się zrealizować ten cel. Chciałbym się uniezależnić, ale przede wszystkim mieć kolejny powód do rozwijania siebie i patrzenia z optymizmem na kolejny dzień!
Czytaj także: Maciej Paczuła: “Nigdy się nie poddam”
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś do końca nasz artykuł. Jeżeli Cię zainteresował, to bądź na bieżąco i dołącz do grona obserwujących nasze profile społecznościowe. Obserwuj Facebook, Obserwuj Instagram.