Przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP) dotyka nawet 2 – 2,5 mln Polaków. Wiele osób nie wie, że choruje. Podstawę diagnozy stanowi badanie zwane spirometrią. Czy w dobie epidemii koronawirusa lekarze powinni kierować na nie pacjentów?

Przewlekła obturacyjna choroba płuc – czym jest?

By właściwie wyjaśnić istotę schorzenia, warto zacząć od terminu „obturacja”. Generalnie rzecz biorąc, obturacją nazywamy zatkanie od środka, powodujące zmniejszenie tzw. światła (wolnej przestrzeni) w przekroju dróg oddechowych. Zwężenie to może być wywołane albo przeszkodą – wydzieliną, albo sytuacją, gdy drogi oddechowe się zwężają na przykład wskutek skurczu oskrzeli (w przebiegu przewlekłej obturacyjnej choroby płuc albo astmy). W POChP owo zwężenie ma charakter przewlekły i postępujący, w astmie natomiast – czasowy, odwracalny.

Z powodu zwężenia, przepływ powietrza przez drogi oddechowe jest ograniczony. Dodatkowo, w POChP wiąże się z odpowiedzią zapalną dróg oddechowych na szkodliwe cząstki lub gazy.

Przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP) objawy

Zwężenie oskrzeli utrudnia zatem oddychanie. Chory ma trudności przede wszystkim przy wydychaniu powietrza z płuc, choć także i jego nabieranie może być utrudnione. W przebiegu choroby, destrukcji ulega również miąższ płuc. Nierzadko zdarza się też, że POChP towarzyszą inne schorzenia. Dochodzi też do zaostrzeń stanu chorego.

Diagnoza: POChP

Objawy narastają stopniowo, dlatego zdarza się, że diagnoza zapada późno. Jej podstawą jest m.in. spirometria. Według Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc POChP to problem ok. 2-2,5 mln Polaków.

W dobie epidemii koronawirusa w Polsce trudniej o przeprowadzenie diagnostyki. Tymczasem oficjalnie, bez wykonania spirometrii, POChP nie można rozpoznać.Jak zatem powinni postępować lekarze? Na to pytanie, na łamach Medycyny Praktycznej odpowiadał niedawno dr hab. n. med. Filip Mejza z II Katedry Chorób Wewnętrznych im. prof. A. Szczeklika CM UJ w Krakowie.

Epidemia koronawirusa a spirometria

W przypadku podejrzenia lżejszych postaci choroby, bez zaostrzeń lekarz może rozważyć opóźnienie rozpoczęcia leczenia do momentu unormowania sytuacji epidemicznej

– Leczenie ma charakter objawowy i nie wpływa na przebieg choroby. Pozostaje również możliwość zlecenia choremu leku z płatnością 100%, co w niektórych przypadkach pozwala na przepisanie choremu leku rozkurczającego oskrzela i ocenę jego skuteczności w łagodzeniu objawów – tłumaczy dr hab. n. med. Filip Mejza z II Katedry Chorób Wewnętrznych im. prof. A. Szczeklika CM UJ w Krakowie a także redaktor prowadzący serwis spirometryczny Medycyny Praktycznej.

Zdaniem eksperta, problematyczne może być wdrożenie do leczenia pacjentów, którzy wcześniej nie byli leczeni, a u których znacznie nasiliły się objawy. Dr Filip Mejza rekomenduje wówczas, by wykonać badanie spirometryczne z zachowaniem wszelkich środków ochrony lub wdrożyć leczenie na podstawie oceny klinicznej.

– Kiedy lekarz nie może wykonać spirometrii, a całość dostępnych danych (wywiad, badanie fizykalne, badania obrazowe) wskazują na POChP, rozpoznanie tej choroby i wdrożenie leczenia będzie uzasadnione. Jest to jednak postępowanie „zdroworozsądkowe” i nie oparte na oficjalnym stanowisku jakiegokolwiek towarzystwa. Sytuacje pandemii wymagają od nas jednak niejednokrotnie bardzo trudnych decyzji… – podsumował.

Czytaj także: Spirometria – ważne informacje

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś do końca nasz artykuł. Jeżeli Cię zainteresował, to bądź na bieżąco i dołącz do grona obserwujących nasze profile społecznościowe. Obserwuj Facebook, Obserwuj Instagram.

Jeśli jesteś zainteresowany otrzymywaniem informacji o nowych publikacjach - zapisz się do naszego newslettera.